„rain man” Leonore Fleischer

&

“Bartek obejrzyj sobie „Atypical” na Netflixie, a zarysujesz sobie szkic osoby autystycznej”. Zobaczyłem i dostałem bardzo „przyjemnie” przedstawiony obraz rodziny funkcjonującej wokół chłopaka z autyzmem i natręctwami. Mama, tata, siostra i przyjaciel, czyli drużyna wsparcia w komplecie. Wszyscy w domu plus miłość i poświecenie, można powiedzieć, że fundamenty obecne. W takich warunkach, mogę się tylko domyślać, że z takim wyzwaniem, jak autystyczny członek rodziny można łatwiej sobie radzić. Można stworzyć kontakt z ta osoba, jego światem i codziennością.

Lekarzem nie jestem, także nie będę cwaniakował. Jednak na pierwszy rzut oka Raymond Babbitt w książce „Rain Man” jest zdecydowanie wyrazistszym bohaterem niż wyżej wymieniona postać serialowa. Bardziej niedostępnym, bardziej wyalienowanym, nieakceptującym dotyku, nie mówiąc już o poważniejszej bliskości. Jest niezdolny do identyfikowania i wyrażania emocji. Nie rozróżni emocji, nie wie co to emocja. Za to będzie konsekwentnie wypełniał dzienny plan bezpieczeństwa, podążając ku wewnętrznemu spokojowi. Jeśli cokolwiek z rozkładu będzie zagrożone, uwierz mi, wyczujesz w nadchodzących wersach, że zbliża się nieuniknione tornado. Jeśli irytują Cię płaczące dzieci w autobusach lub samolotach (tu nawet nie ma szans, żeby rodzice wyszli na najbliższym przystanku) to Raymond wcale nie będzie gorszy. Da Ci popalić. Twoja wyobraźnia wystawiona zostanie na próbę cierpliwości i zachowanie spokoju. Właśnie tym ukraszona będzie podróż Raymonda i jego brata Charliego z Cincinnati do LA. Charlie, człowiek sukcesu, który jednym z kilku uśmiechów i słodkim nawijaniem makaronu, potrafi rozwiązać większość swoich codziennych problemów międzyludzkich, teraz jest zupełnie nieskuteczny. W tej konfrontacji jego wachlarz zachowań, reakcji i trików jest pusty, jak bęben Rolling Stonesów.

Główny motyw tego druku to „droga”. Takie mam pierwsze odczucia. Droga przez USA, podróż buickiem, kierowca, pasażer, przygoda. Nawet Raymond pchał się za kierownicę, mimo że nie rozumiał, dlaczego nie ma na to szans. Przez chwile pomyślałem, że to będzie podróż życia niczym u Forresta Gumpa. Forrest był idiotą z wysepkami geniuszu. Raymond był autystycznym mężczyzną z równie istotnymi wysepkami geniuszu. Wystarczającymi do liczenia kart z 6 talii w grze w oczko – kto grał jedną talią wie jakie to trudne! Zdarzyło się też kilka innych powierzchownych historii. Jednak najważniejsze były te głębsze, niewidoczne. Szczególnie jedna, najistotniejsza o tworzeniu relacji braterskiej, dopiero co poznanych dwóch dorosłych mężczyzn. Pierwsze zderzenie rodzeństwa było gwałtowne, szybkie i chaotyczne, a potem jesteśmy świadkami fantastycznej przemiany Charliego, twardego handlowca z ułańskim polotem i niepohamowanym ryzykiem życiowym. Ray nie wie, co to znaczy chcieć, mieć, wolec, marzyć. Doskonale za to poradził sobie z wpisaniem imienia brata do swojego nietykalnego notesu na Listę Rzeczy Złowrogich.

Fantastyczne spoiwo, wybiórcze, ale konkretne odnajdujemy w postaci Sussane. Wydaje się ona na początku naiwną, materialną damą, która szczęśliwie upolowała Charliego, ale z czasem widzimy jej prawdziwe naturalne wnętrze. Dobre, szczodre, takie po prostu ludzkie. Mediatorka dwóch wielkich murów, które nie wiedzą jeszcze, że chcą wzajemnie się zburzyć. Wrodzonego Raymonda i nabytego Charliego. Doskonale wiem, że nie potrafisz wyobrazić sobie innych twarzy głównych bohaterów niż Dustina Hoffmana i Toma Cruisa. Sam nie potrafię i nawet nie chcę! Poza tym, nie wypada wypierać Oskarowych kreacji, prawda?

Jak każda książka w zestawieniu z filmem, uzupełni kilka kwestii. W tym przypadku zrozumiesz, przynajmniej w małym stopniu środowisko osoby autystycznej, jej zachowania i reakcje. Do tego stopnia, że poczujesz, jak bardzo Raymond potrafi napiąć mięśnie. Będziesz równie zirytowany jak Charlie, kiedy jego brat nie akceptuje próśb o uciszenie się. I tak, jak te biedne mamy w samolotach, w większości przypadków. Nie zmienia to jednak pełnego przekazu i wartości tekstu. Dwóch skrajnie innych wędrowców, którzy zostają na siebie skazani. Udają się w podróż, w poszukiwaniu wspólnego języka, więzi między sobą oraz rzeczywistością. Zdradzę tylko tyle, że….

Charlie stracił wszystko.

Charlie zbudował kontakt z Raymondem, swoim bratem.

Charlie ma w tym momencie wszystko.

„Rain Man”, Leonore Fleischer, Tłumacz: Elżbieta Muskat-Tabatowska, Wydawnictwo Alma-Press, 1989

Autor

O Autorze

Dodaj komentarz