W mojej pracy magisterskiej skupiłem się na rozwoju taktyki w piłce nożnej od początku istnienia tego sportu. Wtedy pomyślałem sobie, że z taktyką jest jak z muzyką. Masz ograniczone pole działania, jakim jest boisko (pięciolinia) i liczbę zawodników (nut). Tylko od kompozytora, trenera zależy, jak te klocki zostaną ułożone, skomponowane w całość. Hans Zimmer – genialny kompozytor filmowy – powiedział, że każdy twórca muzyczny powinien przy tworzeniu dzieła znaleźć swój rytm, takt, podstawową komórkę muzyczną, na której zbuduje całą resztę. I jakie było moje zdziwienie, kiedy czytając książkę Pepa Guardioli „The Evolution”, trafiłem na taki oto cytat profesora Julio Garganty:
„Muzyka jest wśród nas od wielu lat i wszyscy jesteśmy świadomi istnienia różnych nut, rytmów i dźwięków. Tak na dobra sprawę, nic się nie zmieniło z biegiem czasu, a jednak codziennie doświadczamy nowych utworów, kompozycji i interpretacji. Dlaczego?”
Dlaczego Guardiola odnosi sukcesy? Nie oszukujmy się, odnosi konsekwentnie w każdej drużynie, w której pracuje. Tak, wiem, powiesz mi zaraz, że zawsze ma najlepszych zawodników na świecie. To kreuje proporcjonalnie największe wymagania. Barca miała Messiego, Xaviego i Iniestę przed 2008. Bayern miał już Lewandowskiego, Mullera, a Man City Davida Silvę i Aguero. Pep sam przyznaje, że jest „złodziejem idei”. „Idee należą do wszystkich, a ja kradnę, ile się da”. Kreatywny proces Pepa polega na absorbowaniu, filtrowaniu wszystkich ukradzionych pomysłów. Esencja jest wprowadzana do sposobu trenowania i grania. W tej książce dowiesz się o kilku z nich. Opanował to do perfekcji. Przepraszam, zbliżył się do perfekcji. Perfekcja nie istnieje. On sam to wie, ale nie przestaje do niej dążyć. Jest odważny, kocha, co robi, uczy się z różnych dziedzin i jest kreatywny.
„Kreatywność to najwyższa forma intelektualnej ekspresji”. Początkiem i końcem kreatywności nie jest sam pomysł. To wymierna realizacja idei. Pep udowodnił, że potrafi wymiernie realizować swoje pomysły. I o ile Barcelona była względnie łatwym środowiskiem do wdrażania swojej filozofii, to Bayern i Man City już nie. Tiki-taki Pep nienawidzi, bo to określenie medialne, wymyślone na potrzeby dziennikarzy i widzów. Ludzie nie rozumieją, na czym polega ciągła wymiana podań, a dziennikarze nie potrafią metodologicznie wytłumaczyć tego systemu gry.
Najważniejsze pytanie? „Dlaczego?” Seryjne, krótkie podania bajkowo wyglądały w wykonaniu Barcelony, ale już w Bayernie nie mógł tego skopiować. Ktoś powie: nie miał Messiego. Ja powiem: nie miał Xaviego, Pique i Busquetsa. Miał innych graczy, inne nuty, ale był ograniczony przez te same wymiary boiska. Musiał się zaadaptować, być kreatywny w obrębie swojego, wspomnianego wcześniej rytmu piłki. Musiał rozwinąć siebie i swoich zawodników, by orkiestra grała tak, jak im każe. Chciał być perfekcyjny do tego stopnia, że chciał wygrywać, chciał utrzymywać się więcej przy piłce i więcej biegać niż przeciwnik. Jako trenerzy wiemy, że to mało osiągalne.
Tak dążył do adaptacji i poszanowania nowego miejsca pracy, że koniecznie każdą konferencję chciał prowadzić w języku niemieckim, co doprowadzało słuchaczy do frustracji, bo nie potrafili zrozumieć dokładnych i skomplikowanych przesłań Pepa. Do tego stopnia ich to irytowało, że kazali mu mówić, już nie tylko w języku hiszpańskim, co katalońskim. Za to nie byli na niego źli, jak finalnie zmienił mentalność Niemców i ich postrzeganie piłki. Książka Martiego Perarnau właśnie to przedstawia. Wieloletni materiał zbierany przez autora, detale, sytuacje, odprawy, rozmowy zakulisowe. Sam Pep został postawiony przed faktem dokonanym przez autora, że książka już pisana jest prawie przez dwa lata. Jego odpowiedź była jednoznaczna: „A ok, w takim razie nie możemy zmarnować tej pracy”. Mówi On, jego współpracownicy, eksperci. Te kilka sezonów w Bayernie, wpłynęło na wszystkich doświadczających jego futbolu. „Dobry futbol to ten futbol, który pamiętasz”. Futbol Pepa będziemy pamiętać.
Kolejnym kapitalnym elementem tej lektury są wnikliwe wypowiedzi ludzi WIELKIEGO sportu. Legend trenerskich. Garry Kasparov mówi o pułapce sukcesu, która kreuje iluzję dobrobytu i braku doskonalenia, świętowania zwycięstwa bez próby jego zrozumienia. Dlatego Julio Velasco dodaje, że to proces jest istotny, a nie pojedyncze zwycięstwo. Najważniejsze to rozwój zawodników, zwycięstwa są wypadkowa procesu. Wypowiadają się Sir Ferguson, Phil Jackson i inni wybitni przedstawiciele sportu. Jeśli udało Ci się przeczytać to „Legacy” z poprzedniego numeru, to zaskoczy Cię ilość odniesień do kultury „All Blacks”. Pep wie, od kogo się uczyć.
Podsumowaniem niech będą słowa żony Pepa, Cristiny Serry: „Myślę, że Pep odkrywa za dużo w tej książce. Za dużo wiedzy taktycznej. (…) Inni trenerzy tego nie robią. (…) Każdy trener, który przeczyta tę książkę, w pełni zrozumie taktykę Pepa…”. Wiadomo przecież, że ostatnie zdanie w związku zawsze należy to faceta. Więc jak żona/dziewczyna twierdzi, że ta książka to świetna lektura, to co powinien powiedzieć Trener? „DOBRZE, KOCHANIE”.
„Pep Guardiola. The Evolution”, Marti Perarnau, Wyd. Birlinn General
#cpajksiazki #pepguardiola #pilkanozna #martiperarnau #pilkanozna #ewolucja #zarzadzanie #sukces #manchestercity #bayernmonachium #messi