Wizja „dnia sądu” z Terminatora 1 i 2, była postrzegana futurystycznie, jako niemożliwa do spełnienia. Destrukcja ludzkości przez maszyny, a raczej odpalenie przez nie wszystkich pocisków atomowych. Pustynia postapokaliptyczna. To były czasy mojego dzieciństwa. Potem, będąc starszym, trafiłem na film pod tytułem „Road”, który pokazywał podróż i walkę o przetrwanie ojca i syna w środowisku postnuklearnym. Kolejny obraz przyszłości. Tych filmów, gdzie odpalane są ostateczne czerwone guziki, jest coraz więcej. Rozmach, obraz zniszczeń, może odwaga scenariusza? Nie wiem, co jest motywem takich produkcji. Może każdy chce narysować obraz odpowiadający na pytania: „Co by było, gdyby?” „Czy?” „Kiedy?” Moje życzeniowe myślenie ma jedną odpowiedz: „Nigdy”.
Ken Follett sprzedał 160 milionów kopii w 37 językach. Szach mat. Nie ma co się oszukiwać, Ken musi znać się na robocie, na pisaniu thrillerów i nowel historycznych. „Nigdy” jest jego najnowszym drukiem. Ta polityczna książka zaczyna się w scenerii bunkra nuklearnego, gdzieś na terenie USA. Pani Prezydent Greene wizytuje niechciane, ale konieczne na geopolitycznej mapie miejsce dla każdego mocarstwa atomowego we współczesnym świecie. Ta książka jest bardzo „współczesna”, jest wręcz kopią tego, co się dzieje i jak się dzieje na świecie. Pewni krytycy stwierdzili, że całość jest zbyt realistyczna. Jest przerażająca, jest bardzo szczegółowa i co najważniejsze: ma coś ważnego do powiedzenia. Dlatego osoby, które sięgną po tę książkę, ocenią ją tak samo. Pod warunkiem, że interesują się polityką i układem sił na świecie w stopniu choćby minimalnym. Nie można podchodzić do tej książki – mimo że jest to oczywista fikcja – jak do bardzo odległego sci-fi. Koncept tej książki to czysta, atomowa prawda.
3 kontynenty, 4 głównych bohaterów i szpiegowska dynamika przenosząca nas z jednego miejsca w drugie. Ta książka nie śpi. Jak globalne korporacje działające w systemie 24/7, gdzie po 8 godzinach wysyła się materiały na zachód kuli ziemskiej. 700 stron o wojnie, o polityce, o kulturze Chin, USA, Czadu, Korei Północnej. Trzeba przyznać, że pan Follett pisząc tę książkę, przygotował się bardzo merytorycznie. Docenili go krytycy za wnikliwość i realizm przedstawionych scenerii geopolitycznych. Ja kłaniam się nisko również za stworzone charaktery. Poznałem pierwszą panią Prezydent USA. Poznałem Kaia z Chin, szefa wywiadu myślącego wbrew komunistycznemu betonowi umysłowemu. Amerykańską szpieg, która z miłości porzuci zawód i Abdula, który tropiąc dealerów kokainy zakocha się w towarzyszce podroży nieklimatyzowanym autokarem przez Saharę. Role wydają się oczywiste, przewidywalne, ale Follett daje nam pełen obraz ich myśli.
Zapomniałem, że Pauline jest panią Prezydent. Trudniej jej poradzić sobie z dorastającą córką, aniżeli pretensjonalnym wiceprezydentem czy chaosem po zniknięciu dronu wojskowego. Kai nie jest chińskim księciem politycznym, ale zmartwionym mężem i rozczarowanym synem. Te postaci w obliczu globalnego chaosu pozostają ludźmi, poza arcyważnymi decyzjami dalej mają podstawowe egzystencjalne problemy, wyzwania i emocje. Ich wysiłek składa się w całość ku utrzymaniu światowej „zimnej wojny”. Doskonale wiemy, że od 1945 roku żyjemy wszyscy w permanentnym napięciu atomowym. Zaczęło się i oby „Nigdy” nie skończyło.
„– W porządku – Neil westchnął z rezygnacją. – Jeśli koniecznie chcecie rozpocząć trzecią wojnę światową, nie mogę was powstrzymać.
Dał głośno wyraz obawom, które nękały też Kaia. Czaiły się w głębi jego umysłu, niczym uśpiony smok, pełen śmiertelnego jadu. Nie chciał tego przyznać, ale podobnie jak Neil bał się, że chiński rząd zbyt gwałtownie zareaguje na bombardowanie Portu Sudanu, a konsekwencje akcji odwetowej mogą być tragiczne.”
Czy ostatecznie Święty Graal globalnego chaosu zostanie osiągnięty? Czy tytuł jest tylko życzeniowym myśleniem? Czy fakt, że bohaterowie w wielu sytuacjach stawiają sprawy świata na równi ze swoimi prywatnymi, to sygnał ze coś się zbliża? Czy ludzie z najwyższych sfer potrafią być ludźmi tylko w ostatecznych momentach? Ja już wiem i to oczywiste, że Ci nie powiem. Jeśli stwierdzę, że książka trzyma w napięciu, to będzie to niedopowiedzenie. Czy pytanie „Jeśli?” jest dalej aktualne? Czy rozważamy już wszystko w kategoriach „kiedy”? Może nie czekaj, może warto przeczytać w takim razie książkę, zanim będzie za późno?
Bardzo dziękuję Wydawnictwu Albatros za mega przesyłkę, kapitalna książka.
„Nigdy” („Never”), Ken Follett, 2021, Wydawnictwo Albatros, tł. Janusz Ochab