W Japonii traktują ją jak Boga.
Irena Kirszenstein-Szewińska była nasza sportową legendą! Na lekkoatletycznej mapie świata zawsze będzie dumą Polski.
Jedyna atletka, która dzierżyła jednocześnie rekord świata na 100 m, 200m i 400m. Nie było nigdy wcześniej takiej sytuacji zarówno wśród kobiet, jak i mężczyzn. Do dnia dzisiejszego to jedyny taki moment w historii sportu. Gigantka lekkiej atletyki przez 20 lat. Wygrała 34 kolejne biegi na 400m! Nikt jej nie mógł podskoczyć.
I teraz wyobraź sobie, ówcześnie żyjącego atletę, który dominuje swoja dyscyplinę równie absolutnie, co Pani Irena. TV, social media, internet generowałyby miliony klikbajtów. Lawina codziennych wiadomości, presja społeczna i zero prywatności. Wszystko na świeczniku i do wglądu dla każdego. Takie obecnie są prawa rynku. Teraz sportowiec, kobieta lub mężczyzna, są postrzegani jako pakiet sportowo-reklamowy. Ile pieniędzy wygeneruje, nie tyle na arenie sportowej, ale w mediach – pierwszej władzy każdego społeczeństwa.
Dlaczego ta książka o Irenie Szewińskiej jest tak wyjątkowa? Bo to zjawiskowy album zdjęć z jej prywatnego archiwum. Fotografie zrobione przez jej męża – Sławomira Szewińskiego. Cześć z nich to początki kariery. Cześć z nich to czas, kiedy na świecie była największą gwiazd. Są zdjęcia bardzo prywatne i są te reprezentacyjne, z największymi osobistościami świata. Kapitalna kombinacja plus fajne opisy do każdego zdjęcia.
Skąd znam niektóre detale? Otóż album wraz z dedykacja dostałem od człowieka, który jest legendą polskiego dziennikarstwa sportowego – Stefana Szczepłka. Który osobiście znał rodzinę Szewińskich. Opowiedziałbym Ci kim jest, ale czekam na selfie od Ronaldinho z książką Stefana. Wtedy Ci opowiem, kim jest Stefan Szczepłek.
Jeśli lubisz obrazki w książce to w tej książce znajdziesz ich dużo. I są megafajne.
Pomyśl, że masz przed sobą konto instagramowe – @irena_kirszensteinszewinska_official. Śledziłabyś? Śledziłbyś?