„Koryto jest zawsze to samo, tylko świnie się zmieniają”. To jeden w wielu kolokwializmów, których użyłem podczas pisania jednej z prac klasowych na j. polskim w czasach liceum. Tematyka oscylowała wokół dzie literackich z wątkiem politycznym. Nie pamiętam dokładnie, czy przeczytałem wyznaczone nam lektury. Ok, na pewno nie przeczytałem, bo nie lubiłem być zmuszany do czytania konkretnych książek. Kreatywnie wyszukałem w pamięci nieprzymuszone publikacje i napisałem prace klasowa o politykach. Uwaga, dostałem 1+! Pani profesor stwierdziła, że napisałem prawdę, która sama chciałaby czasami moc napisać, ale nie pozwala jej na to reguły języka polskiego, szczególnie te niemile widziane kolokwializmy. Ja użyłem ich wystarczająco dużo by dostać 1. Plus został mi przyznany za szczerość i prawdę. Polityków nienawidziłem i nienawidzę dalej, ale wtedy, w czasach licealnych, bardzo mocno na mnie wpłynęła książka Georga Orwella – „Folwark Zwierzęcy”. Oczywiście, była w naszej rodzinnej bibliotece.
Żyjemy w takich czasach, w których politycy i rządzący nie mają najlepszych notowań wśród społeczeństwa. Bez względu na kraj, poglądy i ideologię. Nie jest dobrze. A najgorsza jest forma ignorancji tego tematu przez ludzi. „Nie znam się na polityce”, „Nie wiem, co się w niej ostatnio dzieje”. Nikt nie mówi, że trzeba być ekspertem, ale trochę abstrakcyjnego myślenia by się przydało. Bo rządzący od lat mają ten sam schemat owijania społeczeństwa wokół palca, a my na to im pozwalamy mimowolnie lub, co gorsza, dobrowolnie. „Folwark zwierzęcy” bardzo skutecznie i obrazowo przedstawia podstawowe formy, zachowania i schematy działania ludzi u władzy. Książka wydana w 1945 była forma krytyki Stalinizmu i komunizmu. Ja przeczytałem ją dawno po czasie komunizmu, a mimo to odnajduję wiele wspólnych mianowników z szeroko pojętą demokracją, współcześnie uprawianą teraz na świecie. Ówczesny demokrata Orwell użyl świń jako rządzących, polityków. Uważasz, że był to zabieg przypadkowy?
Polityczna satyra jest widoczna dobitnie poprzez postać Napoleona – grubego knura. Imię po Wielkim (niskim) Przywódcy. Każdy chce być jak Napoleon, każdy polityk chce być emerytowanym zbawcą narodu. To bardzo rzadko im wychodzi, a najczęściej okazują się egoistycznymi zdrajcami i katami obywateli. Nie inaczej było w przypadku tego zwierzęcia. Zaczęło się od tego, że na równi z innymi zwierzętami wysłuchał proroczego snu innego świńskiego lidera – Starego Majora. „Wszystko co, chodzi na dwóch nogach, jest wrogiem”. 1 z 7 prostych zasad spisanych przez wszystkie zwierzęta (dobrowolnie) po przegonieniu ludzi z farmy. Wszyscy równi. Niedoczekanie kur, koni itd. Świnie uważały się za lepsze, mądrzejsze i wyjątkowe. Ta wyjątkowość dała im przywilej mieszkania w domu ludzi, a nie chlewie i stodole, jak reszta zwierząt. To tam się kryły, knuły przebieg rewolucji i pod osłona nocy zmieniały prawo, na co otępiałe, bierne i mało wyedukowane zwierzęta się przystawały. Jednak czasami warto rozumieć, co się czyta. Dom Pana Jonesa, chroniony przez agresywne psy, był oazą władzy, myśli wyższej i nowego porządku. Zwierzęta się zgadzały, bo wierzyły, że to dla ich dobra, że świnie naprawdę chcą lepiej dla wszystkich. Nie rozumiały systemu manipulacji i stworzenia wroga publicznego Snowballa. To rządy świń chroniły nową rewolucję przed jego działaniem, wróg publiczny – rząd wybawca. A głupie zwierzęta w to wierzyły. Brak edukacji i abstrakcyjnego myślenia obywateli jest manną z nieba dla każdego polityka. Nie potrzeba wtedy kreować „szklanych domów” w postaci wiatraka.
„Człowiek nie dba o interesy żadnego stworzenia – wyłącznie o własne.” – powiedziała świnia świni. Tak się zaczęła książka. A skończyła tak, że „Stworzenia zgromadzone na dworze patrzyły to na świnię, to na człowieka, znów na świnię i znów na człowieka, ale nie można już było rozpoznać, która twarz do kogo należy”. Arcydzieło politycznej satyry, Orwell bez kolokwializmów pokazał nam świat sytemu, polityki i manipulacji. Gdybym tylko ja tak umiał jakiś czas temu, to może nie dostałbym 1+. Ciekawe, jak teraz Pani Prof. Papsa spojrzałaby na moją propagandową recenzję „Folwarku Zwierzęcego”? Bo ustalmy jedno, propaganda w przypadku tej książki to czysta prawda, nie manipulacja.