Pewien znany w Polsce trener piłki nożnej, po jednym meczu swojej drużyny, powiedział na konferencji: „Nie pozostaje mi nic innego, jak (bardzo niecenzuralne słowo) whisky”. Odniósł się do niezrozumiałego rezultatu swojej ekipy. W ostatnim akapicie „Afektu”, Chyłka pomyślała to samo. Założę się. „Nie pozostaje nic innego, jak (bardzo niecenzuralne słowo) Tequilę, ale tylko 100 % agawy”. I na pewno, nie kupi jej w Żabce, ani Biedronce.
Jak już kiedyś wspomniałem, przygody Chylki i Zordona to jedyna seria Pana Mroza jaką czytam. Dokładnie rok temu podczas przymusowego pobytu w domu, w 2 tygodnie przeczytałem wszystkie dostępne wtedy odcinki i od tamtej pory jestem na bieżąco. Nie inaczej było z „Afektem”, tym bardziej, że w dniu premiery kupiłem książkę na kindla i nie pozostawało nic innego, jak ruszyć w warszawski światek palestry ze wspomnianą już parą prawników. Nadmienię tylko, że postaram się tu nie zdradzić spoilerów z tej konkretnej części, więc, jeśli jej jeszcze nie zaczęłaś/zacząłeś to relax. Żadna tajemna wiedza Ci nie grozi. Jeśli natomiast nigdy nie czytałeś Chyłki i spółki, to w tym momencie wejdź na stronę empiku i zamów „Kasację”. W 3 tygodnie nadrobisz całą kolekcję i wrócisz do tego postu. I pamiętaj trzecia cześć to prawdziwa próba silnej woli i cierpliwości. Potem już z górki.
500 stron lotnego czytania. Jak zawsze łatwy odbiór, ale to może dlatego, że wreszcie wiemy na czym stoi para zakochańców. Tak słowo para jest nieprzypadkowe, emocje wreszcie ujarzmione, odkryte i mamy do czynienia z wszechobecna, wzajemna miłością. Sytuacja, w której się znaleźli, tylko uwydatni ich ponadnormatywną relację. To czasami wręcz licytacja na najgłupsze i najbardziej rycerskie zachowania, z obu stron, bo wiemy, że to Chyłka nosi spodnie w tym związku. Zordon będzie rzadziej irytujący, ale jak już wpadnie mu do głowy pomysł to jego dama urządzi sobie „Need for Speed” po Warszawie. Recenzji i zachęt było już pewnie milion, więc wiesz, że tym razem przyjdzie im „bronić” domniemanego pedofila ze sfer politycznych. Szkoda, że Pan Mróz nie odważył się pójść o krok dalej, w stronę nietykalnych pedofili ze sfer kościelnych. Wtedy bym się zgodził, że to może być najtrudniejsza ze spraw Joanny. Panie Remigiuszu, tak to forma wyzwania.
Ta seria jest fajnym „odmóżdzaczem”. Prosta w odbiorze pomimo ciężkiej tematyki prawniczej. Jedyny minus widzę w rosnącej tendencji bohaterów do nagminnego przeklinania. Rozumiałbym, gdyby to była Chylka z „Rewizji” w apogeum upodlenia alkoholowego, ale w tej części nie ma ani dużo tequili i wódki, ani dużo xanaxu. Asia nie potrzebuje dużo przeklinać, żeby przyciągać czytelników. Odcinek dobry, a zakończenie…nie pozostało mi nic innego, jak podwójna szkocka na lodzie. Miłego czytania.